Po tylu latach, po tylu odcinkach doszliśmy do końca. Będę tęsknić, mimo że 15 sezon nie do końca mnie usatysfakcjonował. Zresztą ogólnie poziom już spadał więc pewnie dobrze, że nie ciągnęli serialu jeszcze bardziej na siłę.
Po cichu jednak liczyłam, że w ostatnim odcinku pojawi się Morgan albo Hotch, tak dla pożegnania z widzami.
Serial długo konał. Zakończenie 5/10.
Brakowało Morgana. Były flashbacki. Ale słabe. Serial umarł ze starości.
Ja szczerze mówiąc ostatni odcinek jaki obejrzałem to było 15x08. Zapowiedź finału mnie tak bardzo rozczarowała, że zrezygnowałem. Jak dla mnie najlepszym odcinkiem, chociaż i tak był naciągany był 15x06 z Cat. Ogólnie intryga z 12 sezonu w jej wykonaniu powinna zostać zachowana na finałowy sezon jak dla mnie. Trochę serial podążył ścieżką CSI: NY, gdzie ostatnie dwa sezony to praktycznie tragedia poza może 3,4 odcinkami, które były nieco bardziej emocjonujące.
Moim zdaniem lepiej by było, gdyby zakończyli chociaż o sezon wcześniej, tam finał ze ślubem Rossiego i wyznaniem JJ wobec Reida był zdecydowanie lepszy.
Szczerze mówiąc - nijak. Lynch spłonął wraz z odrzutowcem grupy, Reid omal nie zginął po krwotoku wewnętrznym do mózgu (który umożliwił twórcom powrót kilku postaci z pierwszych sezonów), ale oczywiście wszystko dobrze się skończyło. Prentiss miała zostać dyrektorką FBI, JJ miała ją zastąpić na czele jednostki albo wyjechać do Denver, a Rossi miał odejść na emeryturę, ale ostatecznie jedyną zmianą okazało się to, że odeszła Penelope (do Krzemowej Doliny, działać w jakiejś organizacji non-profit na rzecz przeciwdziałania zmianom klimatu). Odbyła się bardzo nijaka imprezka pożegnalna i to tyle.