Siadłam do oglądania ze sporymi oczekiwaniami, tyle czytałam pochlebnych opinii.
Obejrzałam i... kompletnie nie pojmuję tych zachwytów.
Bohaterowie są irytujący - poza Shiv, która z wyjątkiem jednej sytuacji nigdy nie była na poważnie brana pod uwagę jako "następczyni" - cała progenitura Logana jest przede wszystkim niezbyt lotna. Do tego dochodzi infantylność, rozpieszczenie i gigantyczny kompleks tatusia. Nie wyobrażam sobie, że któreś z nich miałoby z sukcesem poprowadzić taką firmę - po prostu nie mają do tego predyspozycji.
To sprawia, że wszystkie te kolejne walki o władzę bardziej niż bitwa o fotel prezesa potężnego konglomeratu wyglądają jak przepychanki o ulubioną zabawkę.
No i non stop mielimy to samo - kolejny potomek próbuje przejąć władzę, tatuś go wspiera bądź nie, tatuś zmienia zdanie o 180 stopni, bo akurat taki ma kaprys, wszyscy się kłócą, wszyscy się mniej więcej godzą, kolejne dziecko zaczyna swoje starania. Jezu, i zafundowano nam tego 4 sezony...
Moim zdaniem nieskończenie lepszą produkcją o bardzo podobnej tematyce jest koreański "Reborn rich". Tam większość bohaterów jest piekielnie inteligentna, więc i wszystkie intrygi są znacznie bardziej zagmatwane. Są też bardzo bezwzględni, więc bywa i krwawo.
Pomijając wszystkie inne kwestie, akurat pod względem braku przemocy i wciskanego dla podbicia oglądalności seksu ten serial mi zaimponował. Rezygnacja z tych „filarów” większości kasowych produkcji była dużym ryzykiem, które finalnie nie jest tematem do krytykowania twórców.