Dziwi mnie, że wybitnie nieuzdolniony syn wybitnego muzyka chciał iść w ślady ojca. Nie miał
szans, aby mu dorównać, ponieważ Beatlesi byli i pozostaną tylko jedni. Podobno dziś jest
restauratorem w Hiszpanii. Ma 50 lat, czyli o 10 więcej niż ojciec w chwili śmierci. Pewnie
wreszcie się uwolnił od przekleństwa, jakim jest bycie Lennonem, skoro zarabia na życie
prowadząc rozmaite restauracje. Nieładnie tak pisać, ale Julian to wyjątkowe beztalencie i
stracił połowę życia, aby sam do tego dojść.
Zabawne jest to, że jego ojcem chrzestnym był... Brian Epstein. O ile wiem, Żydzi nie mogą być
chrzestnymi, chyba że w kościele anglikańskim panują inne obyczaje.